czwartek, 31 października 2013

Daily No 7 Autumn. oh it's you.


Dziś postanowiłam zrobić coś dobrego i napisać Wam kilka plusów tego, że robi się coraz zimniej. Jesień to taki czas gdy cały nasz świat zmienia na chwile kolor po to by później stracić swą barwę na jakieś 5 miesięcy. Jesień to z pewnością re kompensata za późniejsze szare barwy zimy. Lasy stają się miejscem niezwykłym, miejscem gdzie doświadczamy w pełni magii jesieni, w którym możemy cali zanurzyć się w tej kolorowej porze roku.

 Tak więc przechodząc do mojej misji , zaczynajmy!
Po pierwsze: Czym był by kubek gorącej herbaty o smaku grzańca kozackiego bez zimnych i długich wieczorów otulonych w 4 warstwy koców? Czy miał by w ogólne szanse tak smakować jak smakuje gdy za oknem rtęć termometru z nieśmiałością przekracza 5 kresek? Z PEWNOŚCIĄ NIE :)
 Po drugie: Gdyby nie niska temperatura w żadnym swetrze nie było by nam tak miło, przyjemnie i przytulnie jak w zimne poranki. A każdy powrót do ciepłego domu nie byłby taki przyjemny.
Po trzecie: Atmosfera jaką tworzą małe pomarańczowe płomyczki świeczek stojące na parapecie jest nie do powtórzenia w ciepłą porę roku.
Po czwarte i chyba najważniejsze :) kontakty między ludzkie są bliższe bo wiadomo, że lepiej stać najbliżej jak się tylko da przy dodatkowych 36,6 (jedny słowem patrzy się na ludzi jak na chodzące kaloryfery :)) Obalam tym samym fakt, że tylko milka zbliża ludzi. Aczkolwiek myślę, że czekolada jest  niezwykle ważnym elementem naszego życia. Jakoś nie sposób mi sobie wyobrazić za bardzo życia bez niej.





A TU TAKI MAŁY PRZEJAW 'PSYCHODELICZNOŚCI' TEGO DRZEWA:)
Teraz tylko wystarczy pożądnie przygotować się do zimy. Podobno tegoroczna zima ma być zimą stulecia. OBY NIE! No cóż co będzie to będzie najwyżej czeka nas 5 miesięczne pogrążenie w marzeniach o 26 kreskach powyżej zera. Zamarznąć może wszystko ale nasza wyobraźnia nie! wiec korzystajmy z niej kiedy tylko się da! :)
(buty wojas, sweter h&m, torebka pull&bear)

BYWAJCIE!

niedziela, 22 września 2013

No 6 Daily White Makijaż


Dziś rozpiszę się trochę na temat mojego codziennego makijażu, makijażu który traktuje jako moją przepustką do wyjścia z domu heh :) rozpisze się o kosmetykach i akcesoriach które stanowią podstawę mojej kosmetyczki i ułatwiają mi codzienne malowanie się. Wszystkie te produkty bardzo sobie cenie i gdy tylko się skończą kupuje je ponownie i ponownie.

Tak więc przechodząc do rzeczy mój makijaż prawie codziennie wygląda tak samo i składa się tylko z podstawowych produktów a mianowicie tuszu, czarnej kreski, różu, cienia do brwi i pudru. Opcjonalnie gdy widzę, że jednak moja skóra nie wygląda najlepiej używam sprawdzonego korektora bądź w bardziej kryzysowych sytuacjach podkładu ale o tym niżej.



 Wszystko co używam w codziennym makijażu widać na zdjęciu powyżej:

EYELINER veryme by oriflame

eye liner bez wątpienia gra główną rolę w moim codziennym makijażowym spektaklu, dlatego moje wymagania co do tego kosmetyku są dość duże. Najważniejsze jest to aby pędzelek był chudy i gładki aby łatwo dało się nim operować, konsystencja która bez problemu przenosi się z pędzelka na powiekę bez konieczności większego nacisku nim na delikatną skórę powiek,  musi być trwały a jego czerń głęboka. Tusz z veryme spełnia wszystkie moje wymagania i moim zdaniem sprawdza się naprawdę świetnie.

Eye linerów miałam całe dziesiątki i jeśli ktoś nie jest przekonany do tej propozycji z czystym sercem polecam liquid eyeliner marki The Body Shop, jego gąbeczka jest trochę mniej precyzyjna niż pędzelek veryme ale prościej się go nakłada co jest ważne gdy ktoś jeszcze niema wprawy w malowaniu.
koszt 3,5ml/17zł


Healthy balance BOURJOIS 

Czyli mój ulubiony puder jaki kiedykolwiek używałam, puder daje matowe a jednocześnie bardzo naturalne wykończenie, jest bardzo lekki nie zatyka porów i nie obciąża skóry. Dodatkowo wyciągi z owoców sprawiają że pielęgnuje cerę i to co lubię chyba najbardziej niesamowicie pachnie. Może nie matowi cery na 10h jak podaje producent ale i tak radzi sobie z tym problemem bardzo dobrze. Bardzo spodobało mi się opakowanie które w przeciwieństwie do innych pudrów posiada duże na całe wieczko lusterko. Zdecydowanie go polecam!
Posiadam kolor 52 wanille
koszt 9g/ 39zł

MAXI LASH 3D MASCARA ORIFLAME

Bez wątpienia jest on inny niż wszystkie tusze ponieważ zamiast tradycyjnej szczoteczki posiada dwustronny grzebyk. Musiało minąć trochę czasu aż nauczyłam się malować tym tuszem a teraz nie zamienia go na żaden inny. Mam już chyba z piąte czy szóste opakowanie. Żaden tusz nie wydłuża i nie rozczesuje tak rzęs jak MAXI lash. Osobiście używam tylko strony gdzie ząbki grzebyka są ciaśniejsze a im tusz jest starszy tym lepiej mi się nim maluje ponieważ tusz staje się mniej płynny co osobiście preferuje. Jedynym minusem jest to, że nie radzi sobie za bardzo z dolnymi rzęsami, dlatego do nich używam miniaturowej wersji SUBLIME DE CHANEL który sprawdza się w tej roli naprawdę dobrze. 
Używam Maxi lash w kolorze Black
koszt 8ml/17zł

COULEURS nature by Yves Rocher 

TEINT FLUIDE EFEKT SECOUNDE PEAU

Podkładu używam bardzo żadko, ale gdy widzę, że bez niego będzie kiepsko sięgam po ten dopasowujący się do koloru cery marki Yves Rocher. Zakrywa wszystko co ma zakryć a jego konsystencja jest dość lekka. Mam go w kolorze BEIGE10
Koszt 30ml/56zł

Studio Artist Concealer by ORIFLAME

Korektor ten jest bardzo lekki i średnio kryjący, nie zakrywa w 100% nie doskonałość ale mi to odpowiada, używam go do zakrycia drobnych plamek i przebarwień na skórze.
Używam koloru najjaśniejszego LIGHT
koszt 10ml/27zł

Giordani Gold Bronzing Perls

Bardzo znany i ceniony produkt, jest ze mną już ponad rok a to dopiero pierwsze opakowanie, jest niesamowicie wydajny, końca nie widać. Mam wersje z różowymi kuleczkami co daje brązująco-'różowiący' efekt. Jest trwały i bardzo prosto się go nakłada, nie robi plam.
Kolor Natural Radiance
koszt 25g/74zł

Smoky Collection

Jest to potrójna paletka cieni przeznaczona do malowania smoky eyes-ale tylko teoretycznie. Ja znalazłam jej inne zastosowanie. Otóż używam dwóch kolorów z paletki jasnego i ciemnego oliwkowego. Jasny służy mi jako roświetlacz wewnętrznego kącika i zewnętrznej części pod łukiem brwiowym. Natomiast oliwkowy służy mi doskonale jako konturowanie i wypełnienie brwi. 
mój kolor to Smoky Green
koszt 3g/30zł



Wszystkie pudrowe produkty są nakładane pędzelkami poniżej



od lewej: 
Yves Rocher Pinceau Pouder (do pudru) 68820 z koziego włosia, 
Yves Rocher Pinceau Brush (do różu, bronzera)69285 z koziego włosia, 
Yves Rocher Pinceau Fond de Teint (produkty płynne) 70458 z syntetycznego włosia
essence Smokey Eves Brush (do rozcierania cieni ) z syntetycznego włosia
essence Gel eyeliner Brush (używam go do cieni do brwi) z syntetycznego włosia
INGLOT (grzebyk do rzęs) z metalowymi ząbkami

wszystkie pędzle trzymam w obrotowym kubełku kupionym w TK maxxie


Uff to był długi post, mam nadzieje, że Wam się spodobał. Niedługo set.


poniedziałek, 16 września 2013

No 5


Trochę elegancji i od razu mi lepiej :), Gdybym dziś, w tej chwili miała odpowiedzieć na pytanie w jakich ubraniach czuje się najlepiej  to bez wahania powiedziałabym, że w eleganckich. Elegancja to prostota i ponad czasowość, a ponad czasowość to nigdy nie wychodzące z mody klasyki.Więc cóż może być dziś prostszego niż ubieranie się elegancko i zarazem modnie-no nic. Biała koszula, czarna spódnica, klasyczne czarne obcasy, mała czarna, marynarka to obowiązkowe elementy mojej garderoby i chyba, rzeczy które każdy posiada w swojej szafie. Jako, iż jestem fanką prostych ubrań działy w sklepach zatytułowane basic są zawsze moim głównym punktem wypraw do galerii. Posiadanie prostych ubrań
daje nam podstawę do tworzenia tych bardziej oryginalnych i nie przeciętnych strojów. Bo czym byłby bogaty dół bez prostej góry, chyba choinką :). Równowaga w elegancji to podstawa. To tak jakby piec ciasteczka korzenne i dodać wszystkie składniki czyli nasze przyprawy i inne pyszności oprócz mąki- naszej podstawy, takie ciasteczka byłyby po prostu niezjadliwe. Jednym słowem niema nic gorszego niż przesyt. To  porównanie może nie jest najbardziej trafne ale jakże pobudzające nasze kubki smakowe, szczególnie gdy na dworze robi się już coraz zimniej.
Tak więc, przechodząc do dzisiejszych zdjęć były robione dość prymitywnie bo na samo wyzwalaczu. Nieźle się nagimnastykowałam, zwłaszcza dlatego, że robiłam je telefonem a on sam stać nie chce. Przydałby mi się statyw. Choć w tej chwili mam 3 aparaty w moim domu w tym jeden jest lustrzanką, to sentyment do moich "hatecekowych" 8 megapikseli jest silniejszy :) no i odrazu mam picsarta.







 Biała dość nietypowa koszula trochę kojarzy mi się z tymi ludowymi.Czarna rozkloszowana spódnica i czarne skórzane obcasy tworzą bardzo elegancki i klasyczny strój do tego moja ulubiona pomadka rimmel by kate w przepięknym krwistym odcieniu czerwieni oraz wiązanie pod kołnierzykiem dopełniła cały strój. Na paznokciach mój ulubiony lakier essie klasyczny mleczno beżowy odcień w kolorze limo-scene.



(koszula no name sh, spódnica h&m sh, buty lasocki )

p.s a w następnym poście na moim blogu pojawi się tag :)
bywajcie!

piątek, 6 września 2013

No 4 Be Creative

Nienawidzę się nudzić, nuda to dla mnie tak jak by umierać (powoli oczywiście, bardzo powoli no bo ma być w końcu NUDNO!!) . Zazwyczaj w wakacje przychodzi taki moment, że naprawdę nie mamy co ze sobą zrobić, albo jest za ciepło żeby gdziekolwiek wyjść albo za zimno, za bardzo pada lub za mocno świeci słońce, wszystkie ciekawe miejsca które przychodzą nam do głowy niedawno odwiedziliśmy, znajomi wyjechali gdzieś daleko, bo szyszka spadła z drzewa, ale czasami ta nasza nuda jest po prostu objawem  lenistwa. Ja na swoją nudę jestem przygotowana i uzbrojona niczym średniowieczny rycerz. Za  tarcze służy mi naparstek a mieczem mi igła z nitką (ale się poetycko zrobiło:) ). Uwielbiam cos kombinować, na widok farb zachowuje się niczym małe dziecko, szuflady w mojej szafie wypełnione są różnymi pastelami, farbami, materiałami, nićmi, wstążeczkami i Bóg wie jeszcze czym. Niestety chyba stałam za czymś innym kiedy dawali talent plastyczny, no cóż co zrobić... tak czy siak bez niego  też da się coś tam potworzyć szczególnie gdy głowę ma się pełną  pomysłów i dobrych chęci, nic więcej nie potrzeba.  Gdy byłam w moim amoku robienia teczki na notatki wpadł mi do głowy pomysł, że mogę to udokumentować i napisać tu parę słów o tym. 
 W zasadzie dobry pomysł lub inspiracja wystarczą żeby stworzyć coś samodzielnie, coś co jest oryginalne i oczywiście na swój sposób niepowtarzalne. Taki myślenie jest bardzo twórcze, a świadomość, że można zrobić coś samemu, bardzo motywuje do działania.


 Gdy byłam w mojej ulubionej pasmanterii gdzie mają dosłownie wszystko natrafiłam na bele filcu. Strasznie się ucieszyłam bo ostatnimi czasami bardzo podoba mi sięte bum na filcowe akcesoria.  Odrazu wpadł mi do głowy pewien ciekawy pomysł i nie czekając długo wyszłam ze sklepu z kawałkiem materiału.
potem potrzeby jest mały projekt i możemy zacząć tworzyć :)

dużo nie trzeba :)












 no i oto efekt końcowy wraz z etuim na telefon :)
 dzieło welovefolk, uwielbiam
 a tu inne przejawy aktywności twórczej :)
prowiant musi być!
mam nadzieje, że nie zanudziłam strony tym postem i ilością zdjęć.

sobota, 10 sierpnia 2013

Daily No 3

Daily No 3 Rain Over Me 

Na ten dzień czekałam już od jakiegoś czasu, dzień a właściwie poranek, w którym po przebudzeniu usłyszę krople deszczu spadające na balkonową balustradę, w którym słońce będzie schowane gdzieś daleko za pierzyną chmur i kiedy będę mogła bez problemowo dospać otulona po sam nos kołdrą bez gotowania się pod nią. Od czasu do czasu takie dni są potrzebne, dobrze robią i nam i przyrodzie. Letni deszczyk- może być coś przyjemniejszego po upalnych dniach? chyba nie :) nawet jakoś tak mi lepiej z świadomością, że ziemia ma okazje się znów napoić. Jako iż, stopnie na termometrze spadły postanowiłam założyć zapomniane przeze mnie od prawie początku wakacji spodnie do tego stary powyciągany podkoszulek oraz dość oryginalna i ciekawa kurtka przeciw deszczowa kupiona w tym roku na wyprzedażach w oysho, do tego zwyczajne białe trampki i voilà prosty, wygodny strój na deszczową pogodę gotowy. Mam nadzieje, że przypadnie wam do gustu.
BYWAJCIE!










czwartek, 8 sierpnia 2013

Daily Summer Times No 1

Daily SUMMER TIMES No 1 

Dziś w pierwszym wakacyjno-wyjazdowym poście podzielę się z Wami paroma zdjęciami zrobionymi w Raduniu. To właśnie w tym miejscu zagina się czasoprzestrzeń i w zasadzie wszystko co może się zagiąć to tam się właśnie zagina ;). Jadąc tam byłam nastawiona dość "nie optymistycznie" ale broń Boże nie pesymistycznie, po prostu tak neutralnie. W końcu to środek lasu, stary ośrodek wypoczynkowy, z dala od wszystkiego co można nazwać cywilizacją, no ale jadę tam w jednym konkretnym celu i tego się będę trzymać- myślałam. Tymczasem po 16 dniach spędzonych tam czuje, że jeszcze mi mało i mogłabym siedzieć tam co najmniej miesiąc. Niesamowita atmosfera sprawia, że nawet kąpanie się w jednej kabinie z pająkami wielkości ręki, albo i stopy i głowy razem wziętej (tak, mam arachnofobię) nie sprawia większego problemu. wystarczyło mi tylko nieustanne śledzenie ich ruchów, bo w końcu dopóki wiem gdzie one są jest okej ale gdy takie małe coś wymyka się z zasięgu naszego wzroku robi się problem. Codzienne wieczorne ogniska przy których piekliśmy sobie najsmaczniejsze zwęglone kiełbaski, nocne podziwianie nieba aż do momentu gdy szyja odmawiała posłuszeństwa, imprezy, nocne wyjście nad jezioro i podziwianie odbijające się gwiazdy i księżyc w tafli wody, nawet nieposolone ziemniaki na obiedzie i larwa w zupie kalafiorowej miały swój urok :) wszystko to co tam przeżyłam było absolutnie niesamowite. z chęcią siedziałabym tam kolejne 16 dni i  z całą pewnością za rok tam wrócę. Post ten outfitem nazwać nie mogę, jako iż mój ubiór przez te dwa tygodnie ograniczał się jedynie do szortów i topu lub spódniczki i topu no i na zimniejsze dni (choć takich praktycznie nie było) miałam na sobie leginsy i top :) . Jak widzicie po prostu nie byłoby czego pokazać.




widok z okna mojego pokoju (szczególnie w nocy był piękny, a z mojego łóżka było widać jeszcze gwiazdy ach...)i stara kukła na drewnianym patyku, która spędzała mi sen z powiek, z oderwanym okiem i wyrwanymi włosami, dzieciaki z mojego pokoju były oczywiście innego zdania więc musiała zostać. 



 W lesie w głębi ośrodka gdzie już raczej nikt się nie zapuszczał była stara scena, tam właśnie przychodziłam żeby się wyciszyć, poprzytulać się do drzewa i trochę odpocząć od turnusowego ciągłego harmidru. Było tam cicho, spokojnie i na swój sposób magicznie. Gdyby tam zrobić wieczorem koncert.... z pewnością była by to najbardziej nastrojowa impreza na świecie.



nigdy tak mi się nie chce nosić branzoletek jak w lato. Co rok mam swoje ulubione. 
  i coś co jest ze mną 365 dni w roku 24 godziny na dobre



bywajcie!